Otwieram właśnie dwa blogi o tematyce profesjonalnej. W tym kontekście zastanawiałam się nad kilkoma kwestiami:
- Można założyć, że skoro to blog profesjonalny, a w mojej branży normalną rzeczą jest znajomość języka angielskiego, to wersja polska jest zbędna. Rzecz w tym, że po pierwsze ludzie są leniwi i wolą czytać po polsku. Po drugie niektórym mogłoby umknąć, że autorka pochodzi z Polski i na lokalnym rynku może podjąć szeroko rozumianą współpracę. To zdecydowanie nie w moim interesie - blog ma pomóc w zainstalowaniu mojego przyszłego biznesu na polskim rynku.
- Gros nieedytowalnych grafik, które będą publikowane na blogu, jest w języku angielskim. Bez problemu będą przenoszone na stronę polską, bo jak już wspomniałam, język nie jest barierą dla czytelników. Z drugiej strony mogą się trafić okazjonalnie ciekawe grafiki po polsku. A to oznacza, że na stronę angielską nie trafią (bo i po co, skoro nie da się ich przetłumaczyć). Czyli blogi będą się w pewnym zakresie różnić treścią.
- Narzędzia do automatycznego tłumaczenia stron - skrypt na stronie. Nigdy! Automatyczne translatory mają to do siebie, że tłumaczą bardzo koślawo. Dla profesjonalnej witryny to kompromitacja i zabijanie własnego wizerunku.
- Tworzenie angielskiej wersji językowej witryny na podstawie polskiego tekstu nie musi być czasochłonne. Dużą pomocą jest Google Translate. Sugerowane tam tłumaczenie wymaga poprawek, ale i tak jest to szybsze, niż pisanie od zera. Ale uwaga. Tłumaczenie z angielskiego na polski nie wychodzi już tak dobrze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz