niedziela, 12 czerwca 2011

długi ogon i SEO

Zleciłam pewnej firmie pozycjonowanie mojego portalu dla dwóch bardzo atrakcyjnych i bardzo konkurencyjnych fraz. Na efekty przyjdzie jeszcze poczekać, a w międzyczasie obserwuję ruch przychodzący i dochodzę do wniosku, że mam do czynienia z książkowym przykładem długiego ogona.

Efekt długiego ogona (long tail) polega na generowaniu ruchu na stronie dzięki tysiącom niszowych słów kluczowych. Użytkownicy wpisują w wyszukiwarkę precyzyjne frazy, dla których treść portalu jest bardzo adekwatna. Oczywiście na chodzi tu o treść strony głównej, ale o konkretne podstrony.

Zauważyłam, że strona sama "się wypozycjonowała" - wystarczyło zagwarantować linki SEO-friendly i upewnić się, że strony są odwiedzane przez robota wyszukiwarki.
Z ciekawości sprawdziłam, jak to wygląda u konkurencji. O dziwo większość z nich ma "brzydkie" linki. Niewiedza czy lenistwo?

niedziela, 8 maja 2011

o braku kultury robienia biznesu

Kilka przypadków z ostatnich tygodni.

Poszukuję grafika na zlecenie. Budżet jest nieduży, ale godziwy. Uczciwa umowa + opłacane podatki. Otrzymuję kontakt do polecanej osoby, która w dodatku niedawno została zwolniona z pracy, więc zlecenie się jej przyda do podreperowania budżetu. Negocjacje. Podniesienie stawki. Daję zielone światło do pracy, proszę o uwagi do wzoru umowy. Cisza. Brak odzewu. Po ponad tygodniu mam kontakt z polecającym a ten pyta, jak tam zlecenie. Mówię szczerze. Potem dostaję od polecającego info, że grafik się jednak rozmyślił. Nie wystarczyło motywacji, aby choć napisać maila o rezygnacji.

Zadecydowałam się na współpracę z agencją. Wysłałam brief dla grafika z prośbą o wycenę i harmonogram realizacji. Komentarz agencji: "To się nie zdarza, żebyśmy dostawali briefy. Będzie się nam wspaniale współpracowało". Fakt, było miło i bezproblemowo.

Szukałam firmy pozycjonerskiej. Poprosiłam kilka firm o wyceny. Przeanalizowałam. Wybrałam. Wysłałam do wszystkich info o decyzji. Komentarz jednej z firm: "Pierwszy raz mi ktoś podziękował za przygotowanie oferty i dał odpowiedź odmowną. Szkoda, że nie będziemy współpracować.".

I jeszcze trochę podobnych przykładów by się zebrało.
Słabo to świadczy o polskim (e-)biznesie...

sobota, 2 kwietnia 2011

nowy sposób na pozyskanie linków do strony - infografika

W anglojęzycznej części Internetu ten pomysł jest już dość rozpowszechniony. Coraz więcej dzieje się wśród internautów władającym językiem rosyjskim i hiszpańskim. O co chodzi? O infografikę jako nową metodę na pozycjonowanie strony i pozyskiwanie linków zwrotnych o przyzwoitej jakości.

Po sieci krążą tysiące infografik i mają w sobie coś co sprawia, że ludzie stosunkowo chętnie przesyłają je dalej. Często ich wartość merytoryczna i wizualna pozostawia wiele do życzenia, a jednak wielu klika "lubię to" lub linkuje na swoim blogu. Niedawno miałam okazję zapoznać się z rezultatami "wypuszczenia w sieć" infografiki portalu weselnego i wygląda na to, że to działa: kliknięć przybywa, linków również!

To co? Produkujemy infografiki? :)

sobota, 19 lutego 2011

zakładanie działalności gospodarczej w Warszawie

Czy zakładanie działalności gospodarczej jest skomplikowane? Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że nie. Cały proces przeprowadziłam dość sprawie w ciągu kilku tygodni i trwało to tak długo ze względu na świąteczny okres w grudniu. Rejestrację rozpoczęłam na początku miesiąca, a działalność wystartowała od 1 stycznia.

Pierwszym krokiem było wypełnienie formularza EDG. Zdecydowałam się na skorzystanie z "kreatora wniosku" dostępnego na stronie urzędu dzielnicy i wysłałam go elektronicznie. Aplikacja jest bardzo intuicyjna. Niestety, nie oszczędziło mi to wizyty w urzędzie. Wniosek wysłałam wieczorem, a następnego dnia przed 9:00 odebrałam telefon z urzędu z zaproszeniem do podpisania złożonego wniosku. Można tego uniknąć jeśli mamy kwalifikowany certyfikat podpisu elektronicznego. Mój niestety już dawno wygasł i nie opłaca mi się inwestować w nowy.
Przy okazji w urzędzie okazało się, że kreator wniosku jest również kreatorem błędów i generuje dokument, który trzeba skorygować. Całe szczęście panie urzędniczki mają specjalne formularze na tę okoliczność i nie trzeba przepisywać całego wniosku.
Za rejestrację w Warszawie nie pobiera się opłat. 
OBSERWACJA 1: formularz EDG z powodzeniem można wypełnić na miejscu w urzędzie i złożyć podczas tej samej wizyty.

Mamy w kraju tzw. jedno okienko, co oznacza, że urząd dzielnicy przesłał mój formularz zgłoszeniowy do ZUS, US i GUS informując o rozpoczęciu działalności. GUS przesłał np. REGON listem poleconym. Urząd dzielnicy wysłał po kilku dniach SMS, że potwierdzenie rejestracji jest gotowe do odbioru.

Z zaświadczeniem o rejestracji działalności i REGONie założyłam firmowe konto bankowe.

Kolejnym krokiem była wizyta w Urzędzie Skarbowym i rejestracja jako czynny podatnik VAT (w tym realizujący transakcje na terenie Unii Europejskiej - to ze względu na m.in. AdSense/AdWords). Ściągnęłam ze strony Ministerstwa Finansów interaktywny formularz i pracowicie go wypełniłam. Na miejscu się okazało, że formularze na stronie są nieaktualne i (cyt.) "nie służą do składania wniosku, tylko żeby się z nimi zapoznać". Wypełniłam więc ponownie na aktualnym formularzu.
W związku z rozpoczęciem działalności trzeba było złożyć jeszcze jeden formularz dotyczący wyboru formy opodatkowania. Co prawda takie dane były już w EDG, ale skoro sobie zażyczyli, to nie dyskutowałam. Druk był autorskim pomysłem mojego urzędu skarbowego i z tego, co wiem, każdy US robi po swojemu. Oczywiście znalazłam ten druk wcześniej na www i oczywiście był nieaktualny.
OBSERWACJA 2: formularze dostępne na stronach to tylko drobna wskazówka, czego się spodziewać w urzędzie. Lepiej nie tracić czasu wcześniej i wypełnić "fabryczny" wniosek na miejscu. Obowiązkowo w 2 egzemplarzach.

Jeśli idzie o informacje zgłoszone do US, to dotyczyły one m.in. księgowości (księga przychodów i rozchodów prowadzona przez mnie osobiście), okresów składania deklaracji VAT (wybrałam kwartalne), formy opodatkowania (wybrałam zasady ogólne), zaliczek na PIT (wybrałam kwartalne).

Potwierdzenie o rejestracji danych w US dostałam listem poleconym.

Ostatnim punktem na trasie był ZUS. Tu sprawa była trochę bardziej zawiła, bo oprócz pracy na etacie, jestem również wspólnikiem w spółce jawnej. I pojawiłam się jako osoba prowadząca indywidualną działalność gospodarczą. Gdybym nie działała w spółce powinnam zgłosić się jako płatnik składek, zadeklarować miejsce prowadzenia działalności i konto bankowe. Jednak w tym przypadku pozostawiłam spółkę jawną jako podstawową działalność, a dodałam tylko dodatkowe miejsce prowadzenia działalności i dodatkowe konto. W indywidualnej działalności nie zamierzam zatrudniać pracowników (jedynie umowy o dzieło), zatem nie musiałam zgłaszać nikogo dodatkowo.
W ZUS opłacam tylko obowiązkową składkę zdrowotną 243,39 zł w podwójnej wysokości (jedna składka za spółkę, druga za indywidualną działalności gospodarczą).
Do ZUS musiałam się pofatygować jeszcze raz po pierwszym miesiącu działalności i złożyć deklarację DRA.

To wszystkie sprawy formalne, które musiałam załatwić w związku z działalnością. Na bieżąco dochodzą kwartalne deklaracje podatkowe (PIT i VAT), miesięczne deklaracje podatkowe od umów o dzieło, moje kwartalne deklaracje PIT i oczywiście rozliczenia roczne.
Na bieżąco prowadzę księgę przychodów i rozchodów w aplikacji Rzeczpospolitej, ale nie jest to czasochłonne - transakcji jest niewiele i raczej o podobnym charakterze, więc wystarczy rozpracować kilka schematów i cała reszta idzie gładko.

sobota, 12 lutego 2011

korzyści z działalności gospodarczej

Z początkiem stycznia zaczęłam indywidualną działalność gospodarczą na potrzeby przede wszystkim zarobków (i kosztów) z reklam w internecie. Jest to dla mnie bardzo wygodne - pracuję na etacie, więc płacę jedynie składki na ubezpieczenie zdrowotne (243,39zł). Mam dość rozrzutny styl życia, więc kosztów (luźno, ale jednak związanych z działalnością) mam pod dostatkiem, a to sprawia, że działalność nie będzie szczególnie dochodowa. Nie jest bowiem moim celem zasilanie kasy państwa - wystarczy haracz pobierany z mojej pensji. :)

Dlaczego warto mieć działalność? Przede wszystkim ze względów podatkowych. Jestem z natury dość uczciwym podatnikiem, dlatego nie uchylam się od odprowadzania podatku od moich przychodów z AdSense, programów partnerskich, itp. Problem tylko w tym, że bez działalności gospodarczej takie dochody trzeba po prostu zadeklarować i opodatkować. Dzięki działalności gospodarczej przed opodatkowaniem wykazuję urzędowi z jakimi szalonymi kosztami wiąże się ten biznes, i w ostatecznym rozrachunku nie ma z czego podatku pobrać. Do tego dochodzą korzystne rozliczenia podatku VAT. :)

Osoby, które spotkały się z dziełem "Bogaty ojciec, biedny ojciec" doskonale zrozumieją, o co mi chodzi. :)

sobota, 5 lutego 2011

od bloga do portalu

Obserwacje poczynione podczas pierwszych miesięcy dążenia do zarobków z blogów doprowadziły do tego, że założyłam pewien portal, który wydaje mi się dobrym pomysłem na e-biznes.

Jakie to obserwacje?
  1. Są pewne grupy użytkowników, które stosunkowo często klikają w reklamy - np. młode kobiety, niezbyt ogarnięte technologicznie (z pewnością nie na tyle, aby zainteresować się AdBlockiem). 
  2. Model "user generated content" pozwala na rozwój serwisu przy minimalizacji własnych nakładów. 
  3. Google analytics dostarcza ciekawych informacji o tym, czego faktycznie szukają użytkownicy. Jeśli ktoś trafił na mojego (niezbyt promowanego) bloga, to znaczy, że był bardzo zdeterminowany, aby znaleźć informacje odpowiadające zapytaniu. W końcu przeklikał kilka stron wyników w google.
  4. Pomysł nie musi być nowy i rewolucyjny. Ważniejsze jest, aby prezentacja treści odpowiadała potrzebom użytkowników. I aby była odmienna od tego, co proponuje konkurencja. 

Moj mały portal wystartował oficjalnie z początkiem stycznia, ma ponad 200 zarejestrowanych użytkowników i zarobił dla mnie 17 zl na programie partnerskim i 35 zł na Adsense. Jak na świeżutki serwis, to zapowiada się interesująco.
Wybrałam firmę, która zajmie się pozycjonowaniem tego serwisu dla dwóch bardzo chodliwych ale konkurencyjnych fraz (koszty spore, ale po kalkulacji wychodzi mi, że się opłaci). :) Strona ma również duży potencjał przyciągania wartościowego ruchu z "długiego ogona" haseł wyszukiwania. Jeśli idzie o liczbę odwiedzających jestem dobrej myśli. Teraz swoją energię poświęcam na zbudowanie mechanizmów zachęcania użytkowników do "kontrybuowania". :)

poniedziałek, 10 stycznia 2011

prawdopodobnie najlepszy program partnerski w polskim internecie

Tak, chodzi o Złote Myśli.
Jest popularny i jeśli wierzyć statystykom na stronie - partnerzy na nim zarabiają. W internecie roi się od ministronek promujących poszczególne pozycje książkowe, ale trudno oceniać jaka ich skuteczność. Przypuszczam, że sensowne pieniądze zarabiają autorzy ebooków, zwłaszcza, jeśli jakość "dzieła" jest przyzwoita. Niestety, wiele ebooków prezentuje mierny poziom.
Na swoich blogach zamieściłam wpisy i darmowe fragmenty powiązanych tematycznie ebooków. Za wcześnie, by mówić o skuteczności.

środa, 5 stycznia 2011

podręcznik bloggera

W sieci pojawiło się tłumaczenie ciekawej książki Agusa McLeod'a Blogi od A do... sławy i pieniędzy. Podręcznik bloggera w sposób bardzo praktyczny i rzeczowy opisuje etapy budowy dochodowego "blogowego imperium". Opinie o tej pozycji są bardzo pozytywne, zatem wygląda na to, że mamy pierwszą lekturę obowiązkową dla aspirantów blogosfery.:)

Darmowy ebook dostępny po kliknięciu na okładkę.

wtorek, 4 stycznia 2011

podsumowanie 2010

Przełom roku to czas podsumowań, zatem należy czytelnikom kilka słów z mojej strony.
Projektem Zarabianie na blogu zajęłam się w lipcu 2010. Nie poświęcam temu zbyt wiele czasu, więc zapewne można by było mieć już znacznie lepsze rezultaty, ale cóż... Póki co z innych źródeł wystarcza mi na waciki. ;)
Blogów mam kilkanaście. Większość aktualizowana raz w tygodniu, dwa mają codziennie po co najmniej 5 nowych postów, niektóre aktualizuję od przypadku do przypadku. Zarobiłam na nich łącznie 40,50 zł. Lwia część tej kwoty to Adsense. Na Adtaily nie mam oferentów, reklamy na zdjęciach zdjęłam (co użytkownicy powitali z wdzięcznością), a programy partnerskie (Amazon, Snajper, Złote Myśli i 2 inne) jeszcze nie przyniosły rezultatów.
Mam strony w top10 google, ale tylko w kilku przypadkach i dla niszowych słów kluczowych. Z pewnością powinnam poświęcić więcej czasu na pozycjonowanie.
Najważniejsze blogi mają swój fanpage na Facebooku i konto na Twitterze (jeden blog ma 300 followers na Twitterze), liczba podłączonych osób rośnie. Podobnie rośnie liczba subskrybentów RSS, ale wciąż nie osiągnęłam na żadnym blogu pierwszego celu, czyli 100 osób.

Plany na 2011? Pozycjonowanie, pisanie i większe zaangażowanie w programy partnerskie i reklamowe poza Adsense. I jeszcze jeden mały projekcik, o którym może coś więcej pod koniec miesiąca...